Dziś – dwa w jednym czyli:
Seria: konserwacja w cukrze/miodzie, syropy, konfitury, soki
oraz z cyklu:
przepisy, przepisy, przepisy…
Obiecany „miodek z mniszka lekarskiego”
Nazywanie go „miodem”, mimo, iż dość powszechne i utrwalone tradycją, budzi od jakiegoś czasu kontrowersje i sprzeciw pszczelarzy. Ja także, wychodząc z założenia, że miód robią pszczoły, a nie ludzie, używam zastępczo nazwy „miodek”. Lub, po prostu „syrop”.
Ten drobny kompromis niczego nie zmienia w wartości wyrobu, a pozwala unikać dyskusji i sporów. Przy okazji: warto pamiętać, że ten konkretny wyrób nie ma właściwości miodu pszczelego, chociaż przypomina go wyglądem i w dużym stopniu smakiem. Ma za to inne, nie mniej cenne. Z czego mało rozpowszechniona, a godna uwagi, jest jego zdolność osłony, oczyszczania i regeneracji wątroby.
Najlepszym okresem jego wyrobu jest czas, kiedy mniszek kwitnie masowo;
zwykle końcowe dni kwietnia i pierwsza połowa maja
Syrop/ miodek z kwiatów mniszka lekarskiego (przepis)
400 kwiatów mniszka
1 l wody
1 kg cukru (może być brązowy, trzcinowy, nierafinowany)
pół (lub nieco mniej) łyżeczki kwasku cytrynowego albo sok z połowy cytryny
Kwiaty mniszka lekarskiego
Kwiaty zbieramy w pełni rozwinięte, zawsze! w suchy, najlepiej słoneczny dzień. Nie do reklamówki ani foliowej torby – najlepiej do koszyka albo miski,nie mogą być ugniecione ani zaparzone!
Przyniesione do domu rozkładamy „łebkami w dół” na jasnym podkładzie, by oczyścić je z żyjątek.
Nie myjemy kwiatów!
Ułożyć je najlepiej zaraz po przyniesieniu do domu – szybko więdną i stulają płatki…
Na podkładzie (papier, płótno, jasny blat) kwiaty zostawiamy ok pół godziny. Można trochę dłużej. Uwaga! Brudzą, zatem wykorzystujmy jako podkład coś, czego nie będzie nam szkoda…lub da się umyć.
Następnie wrzucamy kwiaty do garnka, zalewamy odmierzoną wodą i zagotowujemy. Pozostawiamy pod przykryciem do maceracji minimum 4 – 5 godz; czasem pozostawiam na noc, nie dłużej jednak niż 10 godz. Następnie odcedzamy kwiaty i wyciskamy je mocno.
Odcedzamy na sicie przez płótno
Do odciskania kwiatów najlepiej wykorzystać płótna lub ściereczki o dość luźnym splocie. „Gęste” tkaniny spowodują, że zmarnuje nam się niemało maceratu; gaza lub samo sito mogą nie wyłapać wszystkich zanieczyszczeń…
Każdą porcję kwiatów starannie odciskamy
Po wymacerowaniu, jak widać, płyn ma już wyraźnie brązowo – złoty kolor, czasem wpadający w zielonkawy. Nie sugerujmy się jednak takim czy innym odcieniem! Prawdę mówiąc niemal każda partia „miodku z mniszka” jest nieco inna od pozostałych, to normalne…
Odciśnięte kwiaty można zużyć na różne sposoby, ale nie są zbyt wartościowe – macerowanie pozbawiło je najważniejszych składników.
Płyn zaczynamy ogrzewać, dodając do niego cukier. Zagęszczamy powoli na malutkim ogniu lub z boku płyty kuchennej tak długo, aż uzyska gęstość „do nitki”, jak lukier. Powierzchnia płynu zacznie się pienić, należy bardzo uważać, by nam nie „uciekł” z garnka!!! Pod sam koniec dodajemy kwasek lub sok z cytryny.
Syrop z mniszka pod koniec odparowywania
Teraz pozostaje nam tylko zlać gotowy „miodek” do przygotowanych wcześniej naczyń. Wyparzonych lub wyjałowionych w inny sposób oczywiście! Zlewamy na gorąco, gdyż stygnąc dość szybko gęstnieje. Z tego samego powodu lepiej stosować słoiki niż np butelki. Zlewanie i natychmiastowe zakręcenie gorącego syropu ma też tę zaletę, że nie trzeba go już pasteryzować.
Zlewanie gotowego wyrobu
W zasadzie to wszystko, wystarczy poczekać aż ostygnie – i delektować się!
Uwagi dodatkowe
Przepisów na ten wyrób jest sporo, podaję tu stosowany przeze mnie. Jest w miarę prosty i wypróbowany – także pod kątem przydatności terapeutycznej!
Najczęściej przygotowuję kolejne partie z 3 l wody (1200 kwiatków) – daje to dobrą jakość i jednocześnie w miarę rozsądny czas zagęszczania (plus minus 1,5 godz)
Cukier, o ile ktoś koniecznie chce go unikać, da się zastąpić melasą, ale nie mając z nią doświadczenia nie umiem podać proporcji.
Kolejne partie gotowego syropu często różnią się od siebie kolorem – to zależy od mnóstwa czynników i nie ma znaczenia dla jego wartości.
Zdarzają się też różnice w konsystencji (mniej lub bardziej gęsty). Te z kolei zależą na ogół od czasu zagęszczania, chociaż bywają też inne powody. To również ma niewielki wpływ na jego użytkowość, o ile tylko nie jest zupełnie wodnisty lub „skamieniały”… W obu przypadkach sytuacja jest do naprawienia; zbyt płynny można uregulować dodatkowym ogrzaniem, zbyt gęsty zaś – rozcieńczeniem w wodzie… Wodą można również rozpuszczać kryształy cukru, niekiedy spore, wytrącające się czasem przy dłuższym przechowywaniu.
Podałam tak szczegółowy opis przygotowania „miodku” (syropu) z kwiatów mniszka również z tej przyczyny, że podstawowy proces jest niemal identyczny z wyrobem wszystkich syropów uzyskiwanych z maceratów.
Pisałam już o nich w pierwszej części „cukrowej”
Różnice to przede wszystkim czas maceracji, odmienny w zasadzie dla każdej rośliny, oraz długość procesu zagęszczania. Większość syropów ma postać bardziej płynną, zatem zagęszczenie trwa krócej.
O wyrobach słodkich i konserwacji cukrem/ miodem
CDN