Konserwacja w tłuszczach
Kolejną metodą zachowania wartości biologicznej ziół jest ich maceracja w tłuszczach. Niezaprzeczalnie najstarsza obok suszenia metoda zielarskiego „przetwórstwa”, dosyć długo zapomniana, powoli wraca do łask.
Maceracja tłuszczowa jest przydatna:
* w leczeniu (maści, wyciągi olejowe),
* w kuchni (oleje smakowe)
* w kosmetyce (kremy, balsamy, szminki itp).
Tłuszcze stałe
Przez wiele wieków do pozyskania maści wykorzystywało się metodę ogrzewania surowca roślinnego w tłuszczach zwierzęcych – smalcu lub łoju. Często używanym i bardziej wartościowym od wieprzowego był smalec gęsi. Stosowano także masło, jako składnik nadający maściom stosowną konsystencję.
Współcześnie często zamiast tłuszczy zwierzęcych używa się stałych olejów roślinnych (kokosowy, kakaowy itp), nieznanych lub niedostępnych przed wiekami.
Niezależnie od użytego tłuszczu maść stanowi produkt leczniczy i jako taki jest wykorzystywana. Przykładowo przypominam opisywaną już kiedyś maść topolową (przepis w linkowanym wpisie), chociaż rodzajów i pomysłów na maści jest dużo więcej oczywiście.
***
Obok zwierzęcych znane są w zielarstwie tłuszcze roślinne. W zasadzie same w sobie są one „wyrobami zielarskimi”, jako tłoczone lub w inny sposób pozyskiwane z roślin. Oleje i oliwa były też (i są) bazą do sporządzania bardziej złożonych wyrobów.
Olejki zielarskie czyli wyciągi olejowe z ziół
Nie należy mylić ich z pozyskiwaniem olejków eterycznych!
Te ostatnie produkuje się metodą destylacji, trudną w warunkach domowych i bardzo kosztowną.
Olejki zielarskie natomiast bez wielkiego kłopotu możemy zrobić sami.
Są na to dwa podstawowe sposoby – na zimno i na gorąco.
Olejki tego typu można robić z bardzo wielu roślin, ziela lub kwiatów. Szczególnie cenna jest ta metoda dla zachowania tych składników biologicznych, które lepiej rozpuszczają się w tłuszczach niż wodzie lub alkoholu. Do takich należą np karoteny.
Aby zrobić taki olejek na zimno należy świeży surowiec roślinny zalać lekko ogrzanym olejem i odstawić w ciemne, najlepiej ciepłe miejsce,
potrząsając co jakiś czas.
Maceracja trwa od jednego do trzech miesięcy.
Po tym czasie zlewamy gotowy olejek, odcedzając go starannie, najlepiej przez płótno.
Przechowujemy bez dostępu światła słonecznego.
Metodą na gorąco możemy uzyskać olejek już po trzech dniach. Wymaga to nieco pracy, uwagi i doświadczenia. Tym niemniej nie jest jakoś specjalnie trudne!
Istotne wskazówki:
* podczas ogrzewania nie doprowadzamy wody w łaźni wodnej do wrzenia; powinna być na granicy zagotowania
* poziom płynów (wody i oleju) powinien być wyrównany; wodę trzeba od czasu do czasu uzupełnić
* nie przykrywamy maceratów ani całego garnka!!! Woda nie może dostać się do oleju!
*dobrze zmacerowane rośliny nabierają wyglądu jakby „spalonych”, co widać na zdjęciu poniżej:
fot. Ewa Ślęczek
Olejek „krzemionkowy” przed odcedzeniem
* stygnąc po ostatnim ogrzewaniu oleje często mętnieją; to normalne, wyklarują się po dniu lub dwóch
***
Przepisy, przepisy, przepisy…
Przy czym podkreślam:
są to metody stosowane przeze mnie, sprawdzające się bardzo dobrze,
ale nie oznacza to, że jedynie słuszne!!!
Olejek nagietkowy
Pora wyrobu: okres kwitnienia
świeże kwiaty nagietka : całe koszyczki lub płatki; ok. 1/6 l
1/2 l oleju (najlepiej rzepakowego lub słonecznikowego)
Kwiaty lub płatki wsypać do niewielkiego garnuszka lub słoika; powinno ich być 1/3 pojemności po lekkim ugnieceniu. Zalać olejem tak, aby były przykryte. Odczekać, żeby nasiąkły tłuszczem (ok pół godziny).
Uzupełnić ilość oleju (tak, by rośliny stanowiły 1/3 pojemności)
Wstawić do łaźni wodnej – poziom wody w naczyniu powinien sięgać poziomu oleju; ogrzewać w temperaturze poniżej wrzenia przez 1 – 1,5 godziny.
Proces ogrzewania powtarzać 2 –3 dni z rzędu. Płatki staną się kruche, przejrzyste, olej żółtopomarańczowy.
Po skończeniu maceracji na gorąco odcisnąć kwiaty, najlepiej przez płótno; zlać do małych butelek, najlepiej ciemnych. Przechowywać w chłodzie.
Stosuje się raczej zewnętrznie. Może być bazą dla maści nagietkowej, olejkiem do opalania, leczniczym na wszelkie urazy, oparzenia, podrażnienia skóry itp itd
Olejek nagietkowy jest wyjątkowo uniwersalnym wyrobem!!!
fot. Ewa Ślęczek
Olejki: z nagietka, dziurawca i „krzemionkowy”
(widać zmętnienie nagietkowego)
Olejek z dziurawca
Pora wyrobu: pełnia kwitnienia (lipiec)
świeże kwiaty dziurawca, ok. 1/6 l
olej roślinny, najlepiej rzepakowy, 1/2 l
1 łyżeczka spirytusu lub mocnej wódki (nalewki)
Kwiaty wsypane do niewielkiego garnuszka lub słoika zwilżyć alkoholem. Po pół godzinie zalać olejem, pozostawić by nasiąkły
Dalej: przyrządzać jak olej nagietkowy.
Odciśnięty przez szmatkę, przechowywać w ciemnych naczyniach, w chłodzie. Olej ten ma bardzo wysoką koncentrację związków czynnych. Na ogół do użytku zewnętrznego.
Ostrożnie w przypadku silnego nasłonecznienia!!!!
Olejek dziurawcowy ma wysoką zawartość hyperycyny;
jest intensywnie, czerwono zabarwiony.
Poza działaniem gojącym i łagodzącym przy problemach skórnych (podobnie jak nagietek), olej z dziurawca jest doskonałym środkiem na:
* przebarwienia skóry (usuwa nawet plamy w bielactwie)
* bóle artretyczne i reumatyczne
* przyspieszenie gojenia po złamaniach i zwichnięciach
* regenerację i wzmocnienie tkanek miękkich stawów
Olejek „krzemionkowy”
wykonuję z roślin o wysokim wysyceniu krzemem – np. skrzyp, pokrzywa, łopian, liście babki itp
Sprawdza się doskonale jako maseczka na włosy, do regeneracji skóry suchej i pękającej, do wzmacniania paznokci, naczyń krwionośnych, leczenia obolałych i zniekształconych stawów – i wielu innych
Olejki (wyciągi olejowe)
można robić z bardzo wielu różnych surowców, miedzy innymi rumianku, szałwii, mięty, lawendy..
Doskonale nadają się do masażu!
W zależności od użytego surowca otrzymujemy wyroby lecznicze, kosmetyczne lub nawet spożywcze!
CDN